Dziś krótko.
Pewnego pięknego dnia nawiedza mnie właściciel budynku żeby otrzymać czynsz za wynajem.
Widziałem go w oknie. Gry tylko zbliżył się do drzwi, w chwili w której pukał uchyliłem drzwi, wyrzuciłem mu pod nogi drewnianą imitację granatu produkcji naszych odwiecznych przyjaciół zza zachodniej granicy, po czym drzwi znowu zatrzasnąłem.
Ha ha ha. Ale się gość zdziwił. Słyszałem tylko jęk zdziwienia oznaczający, że z taką sytuacją jeszcze się nie spotkał.
Jak już mu adrenalina przeszła, bardzo się ucieszył, że jeszcze żyje.
Nawet dał sobie zrobić zdjęcie na pamiątkę.