Poprzedni odcinek: Kangurlandia cz. 4 – Różne perypetie
Kto powiedział, że wodospady mogą być tylko pionowe? No kto się przyzna…..
Nikt. I słusznie, bo są też wodospady poziome. Aby ujrzeć na własne oczy to cudo natury, wybrałem się w podróż wodnosamolotem.
Leciałem nad wybrzeżem, które składa się Z:
– brzegu właściwego, czyli lądu
– płycizn z rekinami i krokodylami
– morza
Chodzi w tych wodospadach o to, że różnica poziomu morza między przypływem i odpływem w tamtym miejscu jest 7 metrów i woda nie nadąża się przelewać do sąsiedniej zatoki.
Cała ta okolica zaledwie 1000 lat wcześniej była normalnym lądem. Jednak zaczęła się zapadać i teraz nikt tu nie mieszka.
Tak wyglądają wodospady z lotu ptaka:
A tak z płynięcia ryby:
.
.
Już po wodospadach niestety przyszło mi usiąść nie w pierwszym rzędzdzie, ale za jakimś włochaczem. Miałem więc okazję do podziwiania repliki neandertalczyka z epoki kamienia łupanego.
Diabelny miałem fart co do dopadnięcia tego pierwszego miejsca wcześniej!
.
Po zakończeniu części zasadniczej ekskursji, nastąpił powrót do domu.
W drodze powrotnej pozwolili mi pilotować samolot! Było zarąbiście!
Ciąg dalszy: Nocne safari
Początek podróży tutaj.
Widze ze rzeczywiscie przydalaby ci sie ta golarka, ktora zostawiles przez rozstargnienie u mnie w Kuala