Zdjęcia powiększają się po kliknięciu. Opis pod spodem każdego zdjęcia.
Kategorie są pomieszane: jedzenie (jedzenie!), religijność, ruch uliczny, ludzie,
budynki
Jeśli za definicję „jedzenia” przyjąć – obiekty wkładane do otworu gębowego [otworu wlotowego, będącego początkiem układu trawiennego], to obiekty na poniższym zdjęciu rzeczywiście zasługują na to miano:
To jest to ich cholerne ehm…. jedzenie. Błłłeeeeeeeee…….. Powyższy
stragan jest bardzo estetyczny. Zapewniam.
W czasie święta duchów, na ulicach stawia się strawy dla zbłąkanych
dusz, które nie przeszły jeszcze na tamten świat, gdyż zbłądziły. W
kotłach pali się substytut pieniędzy (te żółte paczki w głębi) które
pod postacią dymu i popoiołu idą do nieba aby służyć jako środek płatniczy
duchom.
A to film jaki tu jest w kinie. Sweeeet.
A to MPO w Taipei.
Może komuś kurczak z rożna?
Po raz kolejny błeeeeeee…. Ja chce kotlet schabowy.
Smacznego. Ja do takiego mięsa nie zbliżam się bliżej niż 2 metry. Komuś
może przysłać próbkę?
Kurze jajka sprzedaje się na ulicznych straganach. Leżą tak sobie cały
dzień.
Kawał:
– Mamusiu, nie chce jeść tego jajka, jest nieświeże.
– Jedz gówniarzu masz zjeść wszystko!
– Ale to naprawdę jest nieświeże!
– Powiedziałam! WSZYSTKO!!
– Ale dziobek też?
Więc ten kawał wcale tutaj nie jest śmieszny, bo Chinole
żrą właśnie takie zinkubowane jajka. Oczywiście nie wszyscy i nie cały
czas, ale czujecie klimat?
A ten koleś na światłach,jak czas przechodzenia już się kończy, zaczyna
dreptać coraz szybciej – jest to komiczne.
Święto duchów – na stolikach z darami pali się kadzidełka.
Szczelina miedzy domami – slams.
Wszystko jasne, prawda?
A to ja hotspotuję w środku jakiegoś wielkiego parku, zamiast się integrować z innymi.
Jeszcze raz powtarzam –
oni to wszystko żrą w całości!!!
(skóra, kości i wnętrzności!!!)
(Zdjęcia w tym dokumencie zostały wykonane przez Katarzynę Pawlak.)