Gorąco.
Póki jest jeszcze lato – i zdarzają się upały – przejedźcie się samochodem
z zakręconymi szybami, bez wentylacji. Wystarczy 5 minut takiej jazdy,
żebyście wiedzieli, jak tu jest cały czas! Może po deszczu jest trochę
lepiej. A burza jest prawie codziennie.
Wilgotność jest bardzo wysoka, co w połączeniu z gorącem jest po prostu straszne. Wieczorem o 23.00
potrafi być za to strasznie zimno. Nawet 35stopni celcjusza. Na plus
oczywiście.
Wszyscy Chińczycy wtedy wyciągają z plecaków kożuchy i swetry z owczej wełny. Niektórzy też zakładają rakiety śnieżne, bo czasem temperatura tąpnie do +29 C i ludzie na ulicach zamarzają jak terminatory polane ciekłym azotem.
Inne dzieła natury.
Jeżeli były jakieś trzęsienia ziemi, to nie zauważyłem – a mówili, że są praktycznie codziennie.
Więcej tajfunów ma być na jesieni – nie mogę się doczekać – może będzie mniej smrodu.
Zdjęcia tajfunu:
A tak wygląda okolica uniewersytetu nocą:
Wszystkie wzgórza (na jednym z nich stoję i właśnie robię zdjęcie)
są porośnięte dżunglą. Na szczęście nie ma dzikich stworów, predatorów
i sfrustrowanych zboczeńców. W czasie eksplorowania takich bardzo ładnie
wyłożonych betonem ścieżek nie spotkałem NIKOGO. Nikt z tego parku nie
korzysta, nikt nie spaceruje – ławki daremnie czekają, aż ktoś na nich
usiądzie i zacznie pierdzieć
Pytałem się Chinoli, dlaczego, a oni na to, że po prostu tak jest,
że oni tam nie chodzą.
Dopisane 17 października:
teraz już wiem, dlaczego tutaj nie przychodzą – podobno z drzew zwisają
wielkie pająki. Ja co prawda nie widziałem ani jednego, ale nie mogę
się doczekać. Natomiast parki użytkowane są rano – o bladym świcie przychodzą emeryci i ludzie starsi, aby się wygimnastykować
Pogoda zaczyna się ochładzać. Zima ma być ok. 5-12 stopni Celsjusza
powyżej zera. Śnieg mona zobaczyć tylko na zdjęciach lub filmie. Z powodu dużej
wilgotności powietrza, te umiarkowane przecież temperatury są ponoć
wybitnie dokuczliwe. Zobaczymy.
Uwaga: Przeżyłem w piątek 15 października 2004 pierwsze trzęsienie
ziemi!!!!! ZA JE BIOZA !!! 7 W SKALI RICHTERA!
A BYŁO TO TAK:
Siedzę sobie przy Internecie i coś ściagam, a tu nagle biurko się zaczyna
trząść. Myślę sobie: „kto mi tu…???” ale nagle wszystko inne
zaczyna dygotać i ludzie zaczynają spieprzać w różnych kierunkach, najczęściej
w stronę drzwi.
Ci bardziej zorientowani tylko wystawiają dupy spod stołów, bo to właśnie
trzeba robić w czasie trzęsienia: „duck and cover”. Przy czym
zrobili to błyskawicznie, bo jak obok nich truchtałem, aby wypaść z sąsiedniego
pomieszczenia na otwartą przestrzeń, to już przestali się mościć w swoich
„jamach” i tylko się pewnie modlili albo coś.
Jak retrospekcyjna analiza wykazała, byli to Japończycy, przetrenowani w takich atrakcjach przez trzęsienia ziemi i naloty amerykańskie. Potulnie jak psy pokryli się pod stołami na najmniejszy sygnał niebezpieczeństwa.
Wrażenia kapitalne. Polecam wszystkim. Niestety w mojej okolicy trzęsienie
było trochę słabsze, bo góry ekranowały od epicentrum, które było 20
km dalej.
W oficjalnym komunikacie rządowym wszystko zwalili na Alkaidę i lewicujących
komuchów.
* * *
Tydzien temu znowu było trzęsienie ziemi. Tym razem
jednak nawet nie wstawałem od komputera, bo mi się nie chciało.
3 dni później Tajfun – i nie wolno wychodzić z domu.
Tym razem na Tajwanie nie obyło się bez ofiar. Wypłaszczyło 10 osób.
* * *