Dramat w 2 aktach
Dramatis personae:
Premier Margaret Thatcher
i inni.
Akt 1 – 1939-1945
[ocenzurowano]
Akt 2
Scena 1. Londyn, Downing Street 10, lata osiemdziesiąte, godzina 8.32 rano.
– Pani premier, polscy kombatanci przyszli.
– Znowu?! Jeszcze nie poumierali, żeby nie było z nimi PR-owego problemu? Powiedz im, że jeszcze nie zapłacili za używanie naszych samolotów. A odsetki lecą.
– Już próbowałem rok temu.
– I co?
– Dupa. W odpowiedzi dali mi do podpisania umowę o dzieło strzelania do Niemców. Była trzy razy wyższa od naszej dla nich. I – ośmielę się wspomnieć – powiedzieli dokładnie to samo – „odsetki lecą”.
– Donnerweter! Coś trzeba z nimi zrobić. „Z tą Polską zawsze są kłopoty” jak śpiewał ich słynny bard Jacek Kaczmarski.
– Jawohl, Frau premier! Zaraz zrobię burzę mózgów w szklance wody… tzn. w szklance herbaty Earl Grey, żeby było patriotycznie.
– Nie! Musi być tym razem woda, bo frakcja zielonych wypomni nam, że produkując herbatę – i opium – w Indiach doprowadziliśmy do do śmierci głodowej tamtejszej populacji.
– Я понял, премьер-министр товарищ! Eee…. Aye-aye m’am!
– Zaraz, moment…! Czy ty nie jesteś czasem rosyjką matriszką – sowieckim szpiegiem? Dlaczego mówisz po rosyjsku? Tyle słyszałam o tym jak nasze elity są zinfiltrowane agentami wpływu!
– Och, ee…. Nie. Co złego to nie ja.
– Aaaa, to w porządku… [chwila ciszy] Dobra, już w międzyczasie wymyśliłam. Powiesz im tak….
Scena 2: Pod drzwiami
– Guten Morgen, Polskie kombatanta.
– Dzień dobry!
– Wy znowu w sprawie parady?
– Znowu.
– To wam coś wyjaśnię, bo mi się śpieszy do łazienki. Jak się nazywa parada?
– No…. e…. Parada zwycięstwa.
– A zwyciężyliście? Ale uwaga! Skupta się chłopy, bo bić po stronie zwycięzców to się biliście. Zwyciężyliście?
– Eeee… yyyy…
– No właśnie. Dwa razy wam ruscy wjechali od tylca. To co Niemcy nie zrujnowali, to ci pierwsi wywieźli. I co? Nie jesteście żadnymi zwycięzcami, to i miejsca dla was w paradzie nie ma. I nie będzie.
A teraz raus! Weg! Szczać mi się chce! Idźcie już , bo was pozamykamy w zoo, jak tego waszego niedźwiedzia, też w sumie bohatera. Aha! Na wszelki wypadek jeszcze spytam. Jesteście zwycięzcami?
– [głucho] W sumie… nie!
– No to wyjazd. I więcej nie wracać.
– Może nie tak szybko! – ogarnął się kombatant. Mamy tu do zademponstrowania istotny przedmiot w sprawie co myślimy o waszym herbaciano-narkotykowym imperium. – To powiedziawszy, sprawnie po żołniersku odpiął pasek od spodni i sięgnął po ww. przedmiot. Obraz przeskoczył na kamerę zza jego pleców.
– A co to!? A co to? – wykrzyknęła żelazna lady.
– To życie.
KONIEC
=============
A tak na poważnie, oto lista premierów kalifatu Wielkiej Brytanii, z którymi gadka była mniej więcej taka, jak powyżej, dopóki w końcu w 2003 Tony Blair nie przeprosił, a w 2005 w końcu naszych nie wpuścili na paradę. Dlaczego – kurwa, ja się pytam – nie w 1989?
Winston Churchill 1940-45, 1951-55
Clement Attlee 1945-51
… a zresztą! Nie będę tych gnojów wypisywał. Zobaczcie sobie ich tutaj:
http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_Prime_Ministers_of_the_United_Kingdom#20th_century
Pies im wszystkim mordy lizał, a potem trącał