Któż może zapomnieć ten wiekopomny moment, kiedy to noga naszego sojusznika z Afganistanu i Iraku wgniotła swój żelazny kamasz w grunt Księżyca!
Istnieją jednak inne alternatywne wersje tego, kto był pierwszy na Srebrnym grobie…. eh… to jest globie.
1. Pan Twardowski
.
.
2. Wikingowie i Leif Eriksson AD1000
.
.
3. Inni, przy czym poprawność polityczna zabrania wymieniać ich nazwy.
.
.
.
.
4. I mój faworyt – bohater Związku Radzieckiego Porfiri Jebanow
.
.
Związana z nim legenda sięga czasów Związku Radzieckiego, Zimnej Wojny i wyścigu obu mocarstw (USA, ZSRR) do umieszczenia na Księżycu swych astronautów/kosmonautów. Jeden z planowanych, acz ryzykownych wariantów ?podboju? Księżyca, zakładał wysłanie nań statku kosmicznego wyposażonego w prymitywny lądownik – taki wariant pokazuje amerykański film fabularny ?Odliczanie? (?Countdown?; reż. Robert Altman 1968r.) nakręcony przed misją Apollo-11. Załoga tego lądownika ograniczona miała być tylko do jednego człowieka, a na domiar złego niemożliwy był bezpośredni powrót na Ziemię – zmuszony był on czekać na dostarczenie w późniejszym czasie modułu powrotnego, którym to dopiero wróciłby do domu. Rosjanie w swoim gronie ochrzcili żartobliwie takiego ochotnika nazwiskiem ?Jebanow?, którego znaczenia chyba tłumaczyć nie trzeba. W tamtym czasie w amerykańskiej prasie pojawiały się też przeróżne spekulacje na temat wyścigu kosmicznego pomiędzy mocarstwami i nieostrożni dziennikarze umieszczali czasem nazwisko ?Jebanow? w domniemanych składach radzieckich załóg księżycowych, co wywoływało zrozumiałe rozweselenie w środowisku astronautycznym ZSRR. W późniejszym czasie (lata 70-te XX w) krążyła dowcipna historia, jak to amerykańscy astronauci Aldrin&Armstrong nie mogli wystartować z powrotem na Ziemię (misja Apollo-11), a pomógł im przebywający już od jakiegoś czasu na Księżycu radziecki kosmonauta – nie kto inny, jak Porfiri Jebanow, na dodatek obywający się zupełnie bez skafandra, bo chadzający po Księżycu nago.”
.
.
A na Marsie pierwsi będą Chińczycy, zakład?
.