Wraca Krystyna z zebrania feministek w bojowym nastroju.  Mąż otwiera drzwi.
 – Koniec z męskimi rządami, chamie pier…..y! – krzyczy  od progu. –
 To ja jestem głową tego domu. Od tej pory będzie, jak ja…
 Nie skończyła Krystyna zdania, bo mąż wyprowadził celny  cios pięścią.
 Niedoszła feministka padła i leży. Nagle rozlega się  dzwonek u drzwi.
 W drzwiach staje sąsiad.
 – Roman, co się stało? Słyszałem jakiś łomot.
 – Nic takiego.
 – Więc czemu Krystyna leży na podłodze jak nieżywa?
 – To głowa tego domu. Leży, gdzie chce.
