Nie wiem czy wszyscy wiecie z kim macie do czynienia.
Otóż niedawno postanowiłem rozpocząć karierę aktora. Od razu w roli generała-admirała, bo niżej nie nigdy nie mierzyłem.
Oczywiście – tak jak wszystkich – do rozpoczęcia kariery na morzu zachęciła mnie piosenka z magazynu telewizyjnego MORZE.
Jeśli ktoś nie pamięta, to proszę: The Pirates
Ci co mnie znają, wiedzą że zawsze miałem manię wielkości – teraz mogę tą manię rozbuchać do niewyobrażalnych rozmiarów i poza wszelkie możliwości ugaszenia.
Otóż przyszło mi grać pewnego francuskiego generała, który zaplanował sobie zdobyć, a potem ustanowić blokadę morską Tajwanu. A imię jego 40 i 4…er… ehm Amédée Courbet
Działo się to dawno – ale już wtedy wiedzieli jak bronić się przed zalewem taniej elektroniki.
Do produkcji dokumentu chcieli się wcisnąć Anglicy i Amerykanie, ale ich aktor wpadł do wody przy przeskakiwaniu ze statku na stetek. jego poszukiwania trwają.
W tak zwanym międzyczasie domalowali ma wąsy zarost i inne części ciała.
Tego gościa to szykowali chyba ze 3 godziny – dłużej niż go w rezultacie potrzebowali.
O, a tutaj gapię się na mapę – ale niestety nic dobrego dla mojej ojczyzny przybranej z tego nie wynikło
Tutaj jasto z moimi oficerami zdajemy sobie sprawę, że zwycięsko z tej bitwy to raczej nie wyjdziemy,.
J… ich mać tych żółtych ryjów – dlaczego nie chcą się nam po prostu poddać??
A tu, w przerwie między katorżniczą pracą dowódcy floty a posiłkiem, wszyscy zmuszeni do udawania Francuzów, zgromadzili się celem tak zwanego uwiecznienia.
W przyszłym roku robimy remake „Pan i władca na krańcu świata” – tym razem ze mną w roli głównej. Stwierdzili że lepiej zrobić film od nowa bo i tak Russel Crowe zagrał beznadziejnie i popsuł cały film.