Kanada to piękny kraj. Tylko zimny. Już na początku sierpnia zimno jak w psiarni.
Każdy postój na stacji benzynowej trzeba było połączyć z piciem czekolady na gorąco, trzymanej w rozklekotanych od zimna rencach… przyczepionych do rozklekotanego od zimna ciała.
Jak łatwo się domyślić z powyższego akapitu, Kanada położona jest bliżej bieguna niż US&A.
no images were found
Jest częścią kolonialnego Imperium Brytyjskiego i budzi głęboką nienawiść społeczeństwa postępowych Stanów Zjednoczonych.
Największą atrakcją Kanady, oprócz braku lata i komarów, jest słynny wodospad Niagara.
no images were found
Szum lejącej się wody towarzyszył mi przez całe 1000 mil jazdy dookoła Wielkich Jezior.
no images were found
A całą drogę pokonałem bez przedniej lampy, która na słynnym Rainbow Bridge, na granicy Kanady i USA, definitywnie się przepaliła.
Już po zmroku, z przyczepioną na plastry latarką czołówką, dotarłem do otwartej do późnej nocy firmy sprzedającej narzędzia. Jej pracownik dał mi na noc narzędzia, wywlókł na zewnątrz przedłużacz i pozwolił biwakować na trawniku za budynkiem.
Nocą postanowiłem bawić się motocyklem:
no images were found
Rano zaczęła się jazda po zimnicy. Na zmianę świeciło słońce i padał deszcz. Ale to moja wina, bo przemieszczałem się cały czas, a to słońce i deszcz stały w miejscu – tak przynajmniej gadali miejscowi.
no images were found
Aparat wyciągałem wyłącznie w tych chwilach, w których nie padał ponury, uciążliwy, listopadowy deszcz, niech was więc nie zmylą piękne widoczki poniżej.
no images were found
Takie jak ten
no images were found
i ten
no images were found
i pozostałe
no images were found
no images were found
Na koniec, już przy przekraczaniu granicy do USA, Amerykańscy Imperialiści poddali mnie szczegółowemu przesłuchaniu. Ja też im się odgryzałem pytaniami – powiedzieli, że za bardzo wyróżniałem się na tle ruchu lokalnego. ha ha!
Dodam, że to drugi raz kiedy Amerykańcy wybebeszyli mi całe bagaże. Pierwszy raz stało się to w forcie Lee, do którego wjechałem żeby porobić zdjęcia czołgów. Tam to już sprawdzili wszystkie numery pojazdu, a wszystkie powyciągane z sakw klamoty oglądali z trzech stron.
Każdy naród ma prawo do samoobrony. Ale niektóre narody są równiejsze i mają też prawo do trzymania reszty świata za mordę. Jednym z nich jest Imperium Amerykańskie. A narzędziem, które służy temu szczytnemu celowi nie są kwiaty i cukierki, ale… ARMIA!
no images were found
Scenariusz interwencji zagranicznych, oprócz wpadek takich jak w My Lai, wygląda zwykle tak:
A z punktu widzenia obywateli USA, którzy często nie doceniają roli armii w procesie pozyskiwania i dystrybucji paliwa do swoich samochodów, wygląda to tak:
no images were found
Ale wracając do wyprawy…
Każdy atak na instalację wojskową należy przeprowadzać rano. Posłuszny tej dyrektywie pojawiłem się na tyle wcześnie, żeby tamci jeszcze nie ukończyli przygotowań. W żargonie wojskowym nazywa się to, że trzeba ich zaskoczyć z opuszczonymi spodniami.
Nie do końca mi się ta sprawa udała, bo przyjechałem za wcześnie spędziłem pół godziny na parkingu czekając na pierwszą tego dnia wycieczkę z przewodnikiem.
Pierwszy obiekt, który oglądaliśmy, to kościół dla kadetów:
no images were found
W sumie na tą wycieczkę nie było warto się zapisywać. Musiałem wejść na teren szkoły indywidualnie, żeby sobie popstrykać fotki. Najśmieszniejsza jest ta poniżej. To generał Patton – znany ze swojej nienawiści do komunistów.
W czasach gdy był kadetem w West Point, nigdy nie mógł znaleźć biblioteki. Stąd jego pomnik stoi właśnie przy niej. “Tu, gdzie jest, cieszy moje oko” – jak powiedział znany z wielkiego poczucia humoru Jabba the Hut.
no images were found
A sprawą, z którą tam się pojawiłem było wykonanie zdjęć pozostałościom fortyfikacji z czasów Rewolucji Amerykańskiej. Fortyfikacje te projektował Tadeusz Kościuszko. Co wykonałem!
no images were found
Poniżej szacownych budynków kampusu, przy dokach, trwało szkolenie z bronią dla szeregowych żołnierzy. Nie zgodzili się na to, aby robić zdjęcia. A szkoda, bo bawili się wszystkim co normalnie możemy oglądać na filmach o Iraku czy Wietnamie: CKM-ami M-60, granatnikami itp.
no images were found
To co mi się udało to trochę pogadać z żołnierzami, którzy akurat mieli przerwę na lancz, oraz z ich dowódcą. Szkoleni kadeci to generalnie były dzieciaki po 14-15 lat. Niesamowite wrażenie. Całość przywoływała na myśl kwiat młodzieży niemieckiej w czterdziestym piątym. Podpowiem, że chodzi mi o kraj który równie przychylnie podchodził do spraw eugeniki co właśnie Amerykanie – zresztą właśnie na Amerykanach wzorowano sobie ideologie rasowe tego tajemniczego kraju.
Walden
Tak dobrze zaczęty dzień trzeba było skończyć jeszcze lepiej.
Nie licząc absolutnie najważniejszego punktu programu, teleskopu w Arecibo, drugim absolutnie najważniejszym miejscem, które chciałem zobaczyć był staw Walden, nad którym mieszkał słynny kolega pisarz Henry David Thoreau.
Ten podpalacz lasu (bow tej kwestii denundjuje go tłumacz polskiego wydania książki Walden) znany jest w Polsce dzięki filmowi Stowarzyszenie umarłych poetów.
Na miejsce dojechałem tuż przed burzą o zachodzie słońca – nie dało się wymyślić bardziej idealnej pory na odwiedzenie tak ważnego miejsca.
no images were found
Tak wyglądał sam staw tuż po burzy – obłoki odbijające się w jeziorze były intensywnie żółte. Piękne, że tylko płakać jak w filmie Bedazzled
http://youtu.be/VSrws897-pk?t=2m29s
Samo miejsce po chacie wygląda tak:
no images were found
no images were found
no images were found
no images were found
no images were found
A słynny fragment czytany w filmie…. tak!
no images were found
Zamieszkałem w lesie, albowiem chciałem żyć świadomie, stawać w życiu wyłącznie przed najbardziej ważkimi kwestiami, pragnąłem żyć pełnią życia i wysysać z niego całą kwintesencję, aby wykorzenić wszystko co nie jest życiem, abym w godzinie śmierci nie odkrył, że nie żyłem…
Tajwańczycy, ale też i Chińczycy na opanowanym przez komunizm kontynencie* lubują się w podstępach i są generalnie tak przewrotni, jak kobiety w cywilizacji zachodniej.
Z podbojem świata na razie im nie wychodzi, bo wciąż uczą się angielskiego.
Szydło z worka wychodzi z okazji rocznicy rewolucji Xinhai, czyli – mówiąc z grubsza – obalenia ostatniej flaszki… to jest ostatniego cesarza.
no images were found
no images were found
To wspaniałe święto zwie się Double Ten. Niestety, ponieważ liczba 10 to po chińsku krzyżyk, święto w oczywisty sposób da się nazwać DOUBLE CROSS. A to po angielsku nic innego jak zdrada zaufanej osoby, a ogólniej czyn perfidny.
Do Manthattanu dotarłem o zachodzie słońca. Na samym jego południowym krańcu zastałem dzień – ludzie wracali z biur, w których utrwalali gospodarczą i militarną pozycję Imperium Amerykańskiego, a tym samym dzwigali ciężkie brzemię białego człowieka – niesienia cywilizacji (demokracji i hamburgerów) do wszystkich zakątków ziemskiego globusa. Oczywiście chciałem powiedzieć do wszystkich, w których jest ropa.
Czym bardziej zbliżałem się do Central Parku, w którym odtworzono warunki ekologiczne afrykańskiej sawanny, tym było ciemniej i ciemniej. Gdy dojechałem do dzielnicy Bronx, było już zupełnie czarno.
Zostałem rasistą – spowiedź publiczna i usprawiedliwienie
Niestety po tym, jak czarnych z Harlemu w Nowym Jorku zdewastowały mi motor, zostałem rasistą.
A sprawa wyglądała tak:
Pod Gettysburgiem kupiłem sobie naklejkę na zderzak i po zastosowaniu na motor wjechałem na tereny jankeskie. A w samym Nowym Jorku motor zaparkowałem Na Bronxie, czyli dzielnicy – tak jak reszta miasta zresztą – zamieszkanej przez czarnych.
I któryś musiał być lepiej wykształcony i rozpoznał flagę konfederacji,
no images were found
czego efektem były urwane tylne kierunkowskazy,
no images were found
skrzywiona kierownica (na zdjęciu akurat słabo widać) i ślady sunięcia motoru po asfalcie – pozostałe po jego przewróceniu, a widoczne po obu stronach pojazdu.
Zabawa z kierunkowskazami trwała do końca wyprawy – bardzo często prowizoryczne naprawy okazywały się niewystarczające:
no images were found
Gdzie jest ten czarnuch, który to zrobił?! Dawać go!
Dla Jankesów wysłanych by zawładnąć terenami niepodległego państwa Skonfederowanych Stanów Ameryki, było coś straszliwszego od zgrzytu rycerskiej rękawicy sunącej po szkolnej tablicy. Albo dźwięku piłowania paznokci przez małżonkę, przez który to dźwięk zdecydowali zgłosić się na ochotnika na tą głupia wojnę.
Ten przewracający flaki dźwięk to słynny rebel yell, czyli okrzyk bojowy południowców z czasów wojny secesyjnej. A brzmiał on tak:
Paszcza piszącego niniejsze słowa również była źródłem tego przerażającego dźwięku.
A me kły i pazury rozrywały papierowe tuby, by zawarty w nich proch wsypać w lufę przemycany przez jankeską blokadę karabin. Ręce, które piszą dla was te słowa, ściskały ten karabin i kierowały przynoszący śmierć jego koniec w kierunku niebieskich Niemców.
A oto cała historia…
=====================
Gettysburg – dlaczego trzeba strzelać w Jankesów
Przyczyny wojny secesyjnej:
W sferze ekonomii sprawa wyglądała tak, że około 60 lat wcześniej wynaleziono tzw. cotton gin – czyli maszynkę do oddzielania włókna bawełny od jej nasion. Wywołało to gigantyczny bum! Wpierw bum był w produkcji bawełny: zwiększyła się ona skokowo. Kolejny bum to była wojna o panowanie nad tym przynoszącym krocie przemysłem.
W latach 60-tych XIX wieku Konfederacja (a więc stany południowe opierające ekonomię na niewolnikach) dostarczały 2/3 światowej produkcji bawełny. Miały też praktyczny monopol na rynku Wysp Brytyjskich. Innym efektem była kolosalna ilość gotówki. Z taką kasą w ręku południe mogło decydować gdzie kupować wyroby przemysłowe – od Jankesów, czy z Europy. Mogło też decydować, czy dać się zdominować Północy. Bankierom ze Wschodniego Wybrzeża sprawa była bardzo nie w smak i szukali oni możliwości przejęcia kontroli nad przemysłem bawełnianym. To nie żart – poczytajcie sobie trochę książek o tamtych czasach.
Przez długi czas istniała równowaga między stanami z niewolnictwem i stanami “wolnymi”. W krytycznym momencie historycznym, gdy ta równowaga miała być przełamana na korzyść Północy, Południe powiedziało “no to do widzenia!”. I stąd cała zadyma.
=========================
Z uwagi na powyższe, wybór strony, po której walczyłem o wolność i demokrację, był oczywisty!
Piechota, ta szara piechota….
Zgłosiłem się na ochotnika do piechoty zostałem wcielony jako honorowy członek 1st Texas Infantry. Don’t mess with Texas!
Tak wyglądał obóz piechoty Południa:
no images were found
A tak kwatera główna generała Kinga:
no images were found
no images were found
A tak wygląda poranna musztra. Rewelacyjny klimat:
no images were found
no images were found
Epizod artyleryjski:
Oto bateria 5th Tennessee, do której się zapisałem:
no images were found
Tak wygląda ładowanie
no images were found
A tak mój pierwszy nieudany wystrzał. Zamiast łagodnie ciągnąć za sznurek uruchamiający spłonkę, szarpałem.
no images were found
Potem trzeba było tą spłonkę wyciągać, co jest dość niebezpieczne.
no images were found
A tak wygląda wzorcowy strzał z armaty:
no images were found
Potyczki piechoty:
Dużo nie postrzelałem, bo jakaś dobra dusza powiedziała, że jeśli chcę robić zdjęcia, muszę dać się zabić. Znaczy to, że miałem udawać, że zostałem zastrzelony przez Jankesów, spektakularnie się wykopyrtnąć, bluznąć keczupem z gęby jak w dobrym filmie i paść z impetem w trawę.
Co też uczyniłem!
Tutaj kolega z okopu wrzeszczy RE-SPAWN!!! Wycofujemy się!!
no images were found
Cała impreza trwała przez 3 dni,
no images were found
…aby skulminować w najsłynniejszym, przełomowym dla całej wojny starciu: Pickett’s Charge:
no images were found
Był to samobójczy atak, który polegał na puszczeniu atakujących przez puste pole w kierunku oczekujących za murkiem żołnierzy Północy. Sprawa skończyła się rzezią i pogromem.
I przegraną Południa.
Na koniec szarży pamiątkowe zdjęcie:
no images were found
Postacie
Generał Lee wraz z małżonką
no images were found
XIX-wieczny menel. Dziadek wyglądał jak żywcem przeniesiony w czasie.
no images were found
Panie udające się na bal w przededniu kulminacyjnej potyczki.
no images were found
Wóz zaopatrzeniowy (nic ciekawego)
no images were found
Namiot-barłóg, gdzie spałem z resztą moich war-buddies:
Do kapitalistycznej bramy w kosmos, czyli przylądka Canaveral, dojechałem z przygodami – błądząc i odczuwając głęboki kompleks niższości.
Na miejscu mój skromny pojazd zdecydowanie wyróżniał się na minus pośród innych zaparkowanych bolidów jednośladowych:
no images were found
A próba wcześniejszego dotarcia na miejsce (żeby nie stać w kolejce do wejścia) skończyła się na blokadzie autostrady:
no images were found
Na dodatek chwilę wcześniej zachłysnąłem się przedwczesną radością z dojechania na miejsce. To poniżej to nie stanowisko startowe, tylko jakaś fabryczka 10 mil przed terenem NASA. Ewidentnie zbudowana, by zmylić penetrujących ten teren szpiegów przybyłych z mniej rozwiniętych krain.
no images were found
Po porażce wizerunkowo-logistycznej przystąpiłem do zwiedzania. Wielkie wrażenie robi ten wielgachny budynek postawiony pośrodku płaskiej przestrzeni. Jest to Vehicle Assembly Building, czyli inaczej garaż na rakiety.
Z daleka wygląda niepozornie,
no images were found
ale w rzeczywistości ma 160 metrów wysokości, a każda gwiazdka na namalowanej fladze ma 1,8 metra średnicy. Tak wygląda od środka:
no images were found
Pamiętajmy, że cały amerykański program kosmiczny opiera się na wynikach pracy jednego człowieka. Jest nim Werhner von Braun – twórca rakiet V1 i V2.
Von Braun przeszedł do Amerykanów w ramach wielkiej operacji wywiadu o kryptonimie “Paperclip” – patrz zdjęcie niżej. Polegała ona na wyciągnięciu z pokonanych Niemiec tylu naukowców i technologii, ile tylko się dało. Na wyścigi z Ruskimi.
no images were found
W rezultacie technologie opracowane przez Amerykanów nie za bardzo sprawdzały się w praktyce. Przykład mieliśmy w 1986 roku, co dokumentuje poniższy kawał:
Q: How do we know Christa MacAuliffe had dandruff?
A: They found her Head & Shoulders floating in the ocean.
A jeszcze pomiędzy katastrofami 1986 i 2003 próbowali ośmieszać Ruskich. Szef NASA wyśmiewa konkurencje głosząc: “Pamiętajcie, sowiecka stacja kosmiczna ma 10 lat. Większość z nas nie ma nawet tak starych samochodów.
http://youtu.be/YJW2JpFglyE?t=4s
Sytuacja ewidentnie wymagała wizyty osobistej w imperialistycznym amerykańskim centrum kosmicznym.
Jego apogeum miał być start rakiety wynoszącej na orbitę satelitę szpiegowskiego.
Spodziewałem się czegoś takiego:
a zobaczyłem psią kupę. Niestety niska podstawa chmur pozwoliła się nacieszyć jedynie 3 sekundami całego spektaklu. Zamiast wyrąbistego filmiku mamy więc to:
NIC!
Dlatego apogeum całej wizyty został prom kosmiczny Atlantis.
I teraz już zupełnie na poważnie: kosmolot ten robi porażające wrażenie.
Każdy bachor, którego zawloką tam rodzice, po dotknięciu korpusu promu jak zaczarowany (na przykład tak jak w filmie Indiana Jones i świątynia zguby) 20 lat później wstępuje w szeregi NASA. Podświetlenie jest fenomenalne.
no images were found
Inną atrakcją jest platforma startowa, z której wzlatywały misje księżycowe Apollo, oraz słynna misja rozbicia meteorytu z 1998 roku, pokazana w filmie Armageddon.
no images were found
Tak wygląda lekko używany deflektor odrzutu :
no images were found
Same misje księżycowe to cały osobny pawilon, w którego środku Imperialiści schowali rakietę Saturn V.
no images were found
no images were found
Mają rozmach skurwiszony.
A Inne atrakcje pawilonu to możliwość dotknięcia kawałka księżycowej skały, co też skwapliwie uczyniłem.
no images were found
Kapitaliści nie ograniczali się w żadnej efekciarskiej sztuczce. Nastrój budowały takie rekwizyty jak:
kapsuła załogi z misji Apollo,
no images were found
kopie gazet informujących o lądowaniu Imperialistów na księżycu:
no images were found
no images were found
Oraz odtworzenie sekwencji startowej w centrum kontroli lotów:
no images were found
Wszystko to, jak wiemy, to pic na wodę, gdyż pierwszym człowiekiem na księżycu był bohater Związku Radzieckiego Porfiryj Jebanow. Ostatnio także Islandia kontestuje obie wersje i forsuje swoją.
no images were found
ale my wiemy lepiej. Nie było żadnego lądowania na księżycu. Dokumentuje to ten oto film:
W innym miejscu swojej ekspozycji imperialiści wyeksponowali dyszę promu kosmicznego Columbia,
no images were found
w której deprawował nieletnią córkę szefa jeden z bohaterów filmu Armageddon:
Dysza uległa potem uszkodzeniu od silnych rytmicznych wibracji, pięciokrotnie przekraczające rezerwę bezpieczeństwa wyliczoną przez inżynierów NASA.
Jaki był z tego “cost of lives” w 2003 roku, wszyscy wiemy.
no images were found
A tak na marginesie, teraz już wiadomo, skąd nazwa tego członu statku kosmicznego. “Dysza” bo dobiega z niej “dyszenie”. Jest ulubionym miejscem schadzek kosmonautów (“jutro mogę zginąć”) i poderwanych niewinnych dziewic (“aha, to w takim razie zabezpiecz przetrwanie swojego materiału genetycznego. Może dzięki temu dadzą mi rentę po tobie jak zginiesz rozerwany w próżni, a ja gdy już się wypłaczę, znajdę sobie następnego. A rętę będę przepuszczać na kapelusze i podwiązanie jajowodów. Och! Bierz mnie teraz!!!”).
GALLERY BELOW: 50 photos and comments. All pics arranged by theme:
on the road…
battlefields,
landmarks,
books & movies.
Start the music and see…
On the road…
Making my 10.000th mile on ferry next to fort Ticandoroga
no images were found
Arizona. Old part of the legendary 66 Route
no images were found
Williams in Arizona, a town at Route 66
no images were found
Somewwhere in Canada, I as riding around Lake Superior. The rainbow was great. Cold rain before and after… was the price.
no images were found
Heating up my lunch on motorbike engine:
no images were found
Eating Kentucky Fried Chicken combo in first possible spot after entering Kentucky state border
(I had to do it, sorry)
no images were found
Key West, Florida. Route 1 starting point
no images were found
Night storm near Tampa, Florida
no images were found
My friend in his cool jeep. He gave me 2 rides on my way to Arecibo Telescope
no images were found
A Puertorican and his lizard in San Juan, Puerto Rico
no images were found
On my way back from Puerto Rico they let me sit in the pilot seat!!! I asked jokingly if they’d let me and the answer was “no problem, jump in!” I guess they never heard about 9/11.
no images were found
Full moon just next to VLA telescope in New Mexico
no images were found
I lost my chain not in the middle of nowhere, but… just 30 yards from motorbike store in New York
no images were found
My friends & saviors of Husaria USA
no images were found
Salt Flats 80 miles west from Salt Lake City
no images were found
Texas oil pump
no images were found
Battlefields…
My artillery reenactment group
no images were found
Sunset after the 1st day of battle @ Gettysburg
no images were found
On Gettysburg 150th anniversary
no images were found
Chacellorsville battlefield, route of famous flanking maneuver by gen. Thomas “Stonewall” Jackson
no images were found
Chancellorsville battlefield, place of surprise attack by “Stonewall” Jackson.
When he saw the enemy after his brilliant surprise maneuver, He said: “We have them exactly where they want to have us”
no images were found
At HQ of general King’s division, Gettysburg reenactment site.
no images were found
A cannon @ Saratoga Battlefield Park
no images were found
Alamo, Alamo!! (The old mission in San Antonio, Texas)
no images were found
…at Fort Ticadoroga in New York State.
no images were found
Folding flag ceremony at Fort Ticandoroga
no images were found
Landmarks (history & nature) …
Fort Morro in San Juan, Puerto Rico.
Once this was the Spanish Empire’s gateway to mass robbery and murder in the New World.
The famous Little Big Horn battlefield in Montana, where general Custer got his lesson from those who fought for preserving their way of life.
no images were found
Monument Valley in Arizona
no images were found
Riding across Monument Valley…
no images were found
Yellowstone, the famous Fountain Geyser erupting
no images were found
Niagara Falls
no images were found
Alcatraz in San Francisco
no images were found
Las Vegas… no winnings @ MGM Grand
no images were found
The Death Valley, California
no images were found
At Alien craft crash-site museum in Roswell, New Mexico
no images were found
The White House in Kenya DC, birthplace of the current US president
no images were found
The Cadet Chapel in West Point Military Academy
no images were found
Devil’s Tower in Wyoming
no images were found
Buffalos in Yellowstone National Park
no images were found
One of geysers in Yellowstone
no images were found
Books & movies…
and…. The very peak of the whole trip:
The Arecibo telescope in Puerto Rico – book: James E. Gunn’s The Listeners:
“Between MacDonald and the sky was a giant dish held aloft by skeleton metal fingersheld high as if to catch the star dust that drifted down at night from the Milky Way. […]
Then the dish began to turn, noiselessly, incredibly, and to tip. And it was not a dish any more but an ear, a-listening ear cupped by the surrounding hills to overhear the whispering universe.
Perhaps this was what kept them at their jobs, MacDonald thought. In spite of all disappointments, in spite of all vain efforts, perhaps it was this massive machinery, as sensitive as their fingertips, which kept them struggling with the unfathomable. When they grew weary at their electronic listening posts, when their eyes grew dim with looking at unrevealing dials and studying uneventful graphs, they could
step outside their concrete cells and renew their dull spirits in communion with the giant mechanism they commanded, the silent, sensing instrument in which the smallest packets of energy, the smallest waves of matter, were detected in their headlong, eternal flight across the universe. It was the stethoscope with which they took the pulse of the all and noted the birth and death of stars, the probe with which, here on an insignificant planet of an undistinguished star on the edge of its galaxy, they explored the infinite. ”
(they were kind enough to let me read the book inside the control room)
no images were found
The telescope at night:
no images were found
The VLA telescope in Soccoro, New Mexico (movie: Contact)
Aby zakumać śmieszne teksty trzeba obejrzeć film Kontakt, który gorąco wszystkim polecam.
Oto druga moja ulubiona scena:
[youtube Sds7hTlaNaM nolink]
Centralnym punktem całej wyprawy była wizyta w dwóch teleskopach. Pierwszym z nich był VLA, czyli Very Large Array. Jego cechą szczególną jest to teleskop interferometryczny i w dodatku rozciągany:
no images were found
Z interferometrią chodzi o to, że nie jest to jedna czasza, tylko 27 mniejszych, które działają jak jedna wyrąbista czasza. Kurczenie polega na tym, że teleskop może mieć średnicę 1 albo 27 kilometrów, w zależności od potrzeb chwili.
Tak wygląda komputer sterujący całością. Wcześniej zajmował cały pokój, ale po wymianie na nowszy model została jedna skromna szafka:
no images were found
A to ja w czasie orgazmu. Po obejrzeniu filmu Kontakt co najmniej 25 razy (dawno straciłem rachubę), zasiadam na fotelu kontrolnym w pokoju sterowania.
no images were found
[youtube vPOZsdp6_Dg nolink]
Jedna z anten o zachodzie słońca
no images were found
[youtube kTv-QhQRFCA nolink]
Po całym dniu wchłaniania klimatu miejsca poprzez czytanie powieści Kontakt pod jedną z anten, czas było wrócić na drogę.
Zanim znalazłem się na oświetlonej księżycem w pełni szosie
no images were found
napatrzyłem się na piękny zachód słońca
[youtube qSffUbCxz1w nolink]
Acha, gdyby ktoś jeszcze wątpił w moje uwielbienie dla filmu Kontakt, to tu jest słitfocia z plaży w Pensacoli. Przeawantorowałem się przez ekstra 1200 km tylko po to, żeby ją sobie zrobić.
no images were found
Arecibo
Drugi teleskop czekał na mnie na wzgórzach otaczających Arecibo na wyspie Portoryko. Perypetie z dotarciem na miejsce na piechotę i autostopem opiszę w innym odcinku.
To główny cel misji:
no images were found
I ja czytający książkę, która zagnała mnie na koniec świata
no images were found
Oto wiekopomne słowa pisarza…
„Pomiędzy MacDonaldem a niebem sterczała gigantyczna misa wzniesiona wysoko na szkielecie metalowych palców, tak wysoko, jak gdyby miała łowić gwiezdny pył, prószący nocą z Mlecznej Drogi. […]
Wtem misa poczęła się obracać, bezszelestnie, nieprawdopodobnie, i przechylać. I nie była już misą, tylko uchem, nasłuchującym uchem okolonym wzgórzami, które niczym zwinięte w trąbkę dłonie pomagały mu nasłuchiwać szeptu Wszechświata.
Być może to właśnie trzymało ich przy tej robocie – myślał MacDonald. Pomimo tych wszystkich rozczarowań, pomimo daremności wszystkich wysiłków, może właśnie ta ogromna maszyneria, czuła jak opuszki palców, dodawała im sił w zmaganiach z bezmiarem. Kiedy osłabli na swoich nasłuchowych posterunkach, kiedy mgłą zaszły im oczy od wpatrywania się w wykresy, mogli wyjść na zewnątrz swoich betonowych cel i odrodzić swoje przygaszone dusze w komunii z olbrzymim mechanizmem, który im służył, z niemym czujnikiem, wrażliwym na najmniejsze porcje energii, najmniejsze fale materii wiecznie na oślep pędzące przez Wszechświat. To był ich stetoskop, za pomocą którego mierzyli puls wszechrzeczy i odnotowywali narodziny i śmierć gwiazd, ich sonda, za pomocą której tutaj, na małej planecie skromnej gwiazdy na skraju galaktyki, badali nieskończoność.”
… którymi delektowałem się w pokoju kontrolnym teleskopu:
no images were found
Nie brakowało klimatów z firmu Kontakt. To jest ten sam lub identyczny jeep.
no images were found
Co prawda pojeździć się nim nie dało, ale za to dali mi w łąpę kask i pozwolili zejść POD antenę – pośrodku nocy. Fantastyczne!
no images were found
A tak wygląda antena zasnuta nocnymi mgłami:
no images were found
To jest gość, który mnie podwiózł do samej anteny. Zgarnął mnie po drodze, gdy szedłem na do teleskopu na piechotę. W Arecibo nie dało się wynająć ani motoru, ani roweru.
no images were found
Zarąbisty akcent na zakończenie wyprawy na Portoryko. Wsiadając do samolotu rzuciłem do stewardesy pytanie, czy dadzą mi posiedzieć na fotelu pilota.
Wzięli mnie przez zaskoczenie – odpowiedź była “nie ma sprawy, siadaj!”
Dlatego w desperacji wyborcy sprowadzili z Kenii socjalizm.
W czasie wizyty w stolicy światowego imperium odwiedziłem dwóch prezydentów:
1) Nieżyjącego już Abrahama Lincolna.
Był on odpowiedzialny za pięcioletni krwawy konflikt, którego celem było stłamseznie ludzi, którzy wybrali wolność i swoje way of life. Mowa tu o Konfederacji (Skonfederowane Stany Ameryki).
============================ Dla waszej informacji: w wojnie secesyjnej nie chodziło o wyzwolenie czarnych niewolników. Gdyby tak było, to proklamacja emancypacji (wyzwolenia niewolników) z 1 stycznia 1963 roku dotyczyła by przede wszystkim stanów Unii (Północy) Niestety Lincolnwyzwolił tylko tych niewolników, którzy zyli w OBCYM państwie! Była to zagrywka wojenna mająca zablokować możliwość kompromisu między stronami konfliktu.
Więcej we wpisie o Gettysburgu ===========================
No więc ten dwulicowy kłamca, adwokat zresztą, siedzi sobie teraz wygodnie na piedestale:
no images were found
Po złożeniu wyrazów dezaprobaty dla podżegacza wojennego, udałem się na niespieszny spacer w stronę Kapitolu – czyli odpowiednika naszego cyrku z ul. Wiejskiej.
Po drodze dane mi było podziwiać słynny waszyngtoński pomnik pokoju:
no images were found
Istnieje wiele teorii, co ma on znaczyć i symbolizować. Najbardziej oczywistą jest rakieta ICBM, zastraszająca resztę świata, w tym potencjalne ofiary, czyli państwa posiadające złoża ropy. Inna teoria mówi o kompleksach masonów założycieli Federacji Amerykańskiej. Mi jednak trafia do przekonania ta wersja:
no images were found
Wracając już ze spaceru zajrzałem do Obamy – mówił, że będzie w domu i mogę wpaść.
no images were found
No to wpadłem – z niespodzianką. Po drodze zrobiłem tajniackie zdjęcie Secret Service. To zemsta za czytanie mojego gmaila! Psy!
Barack Obama, Barkuś (tak go nazywali w przedszkolu w Kenii) wpierw gadał coś przez domofon, że zajęty, że kryzys, ale ja nie dałem się zbyć i w końcu mnie wpuścił.
Z tą Kenią jest taki numer, że krążą podejrzenia i domysły, że Obama urodził się nie na terytorium USA, ale w Kenii. Nie może być więc prezydentem USA. Swego czasu ktoś mu proponował nawet kilka milionów $ za pokazanie świadectwa urodzenia. W końcu Biały Dom pokazał coś i sprawa przycichła. Świstka nie dało się potwierdzić.
Oczywiście nie przyszedłem z pustymi rękami – miałem ze sobą flaszkę 95% spirytu, ulubiony drink komunistów, a więc i Obamy.
Problem Obamy polegał na tym, że do szlachetnego trunku dodałem serum prawdy. To o wiele lepszy sposób wywlekania nieprzyjemnych zeznań niż gotcha journalism. Obama, gdy tylko zobaczył flachę, wyrwał mi ją z ręki, odkorkował i wydudlił połowę. To rozwiązało mu jęzor.
——————— Przepytywanie Obamy: Gdy serum prawdy zaczęło działać, przystąpiłem do przepytywania:
Pytanie: Czy pan mnie słyszy? Odpowiedź: Kto, ja? P: Tak, pan. O: Słyszę. P: Pytanie kontrolne. Dwa razy dwa? O: Pierdyliard! [komentarz: tu serum zawiodło – ten baran na serio wierzy w drukowanie dolarów.] P: Aha! Pytanie drugie. Kto kieruje wydarzeniami na świecie?
O:
no images were found
P: Aha. Pytanie trzecie. Definicja “czarnucha”. O: To sfrustrowany koleś o roszczeniowej mentalności nieroba, ziejący nienawiścią do tych, którzy sukces osiągnęli własną pracą. Zwykle to wynik zdemoralizowania zasiłkami i propagandą politycznej poprawności. P: To biały może być czarnuchem?
O: Jak najbardziej. To nie ma nic do rzeczy z kolorem skóry. Z choinki się urwałeś?
P: Czy ty jesteś czarnuchem? O: Kurde do kwadratu!
P: Udowodnij.
O: Proszę bardzo:
dowód 1: http://youtu.be/2AJEHzBHBfk?t=24s
P: Czyli używacie czarnych do zniszczenia Ameryki? O: Allah Akbar (BUUUM!!!!)* Tak.
P: Dlaczego? O: Bo dadzą się dobrze wykorzystać do destabilizacji narodu. A dzięki politycznej poprawności są… jesteśmy nietykalni. Proszę, oto przykład. Ani słowa wzmianki, że mordercy to czarnuchy:
Jak to mi się powiedziało niedawno… “Gdybym miał syna, to by wyglądali tak jak ci dwaj”. HA HA HA!
P: To ja nie mam więcej pytań. Nara!
———————
Wycieczkę zakończyłem na styk. Po powrocie do motoru pojawił się policjant i zaczął wypisywać wszystkim mandaty za parkowanie poza dozwolonym czasem. Nazywał się Murphy i oczywiście zagadnąłem go, czy nie ma czasem brata bliźniaka w Detroit.
Załapał i się pośmiał.
no images were found
————————————————————–
* – jak zaświadcza liczny materiał dowodowy, po słowach Allach Akbar zawsze następuje jakaś eksplozja.