Ogłoszenie: "Szukam żony. Może być żółta"

Tak, przyszedł czas na zajęcie się tym jakże ważnym tematem! Nie będzie to jednak jakiś świński wpis o domniemanych różnicach anatomicznych między postaciami z anime jakie zamieszkują Tajwan czy Japonię, a kobietami w Polsce.
Będzie to natomiast poważna socjologiczna analiza (magister socjologii jestem!) i zestawienie różnic społecznych i psychologicznych, jakie istnieją i prędzej czy później wejdą w drogę osobom spragnionym egzotycznego związku.

Związek taki wymaga bowiem nie tylko odwagi


ale i dobrze ugruntowanej wiedzy.

Znalezienie sobie zagranicznej dziewczyny będzie najczęściej nie spełnieniem marzeń, ale odkryciem, że marzenia te były nierealistyczne, a egzotyczna miłość była tylko sposobem na wyrwanie się ze środowiska, które człowiek chciał tylko zmienić z innych powodów (np. takiego, że nikt go nie rozumiał albo nie doceniał).
Grunt to wiedzieć, czego się chce. A więc zaczynamy!

—————-
Teraz na poważnie: wpis kieruję do tych, którzy myślą o poważnym związku, a nie okazyjnym dupczeniu. Jeśli to leży w zakresie umiejętności czytelnika, proszę oddzielać warstwę humorystyczną (formę) od poważnych przemyśleń (treść pomocowa) – zgodnie z cytowanym  przeze mnie słowem Kisiela:

Moim zdaniem, poważny jest człowiek, który nie odnosi się poważnie do rzeczy niepoważnych, niepoważny jest natomiast ten, który rzeczy niepoważne traktuje poważnie.? Stefan Kisielewski

——————-

Dawno nie było lekcji chińskiego, więc na początek nauczam was obRYŻać Chińczyków.

Chińska tysiącletnia mądrość ludowa mówi:
Łatwiej zmienić bieg rzeki i przesunąć górę; trudno zmienić pierwotnie nabytą  naturę człowieka
:

Po usłyszeniu powyższych słów należy wpaść w wyniosłą zadumę nad sensem życia i ludzką naturą na przestrzeni dziejów.

W życiu codziennym jednak można – a czasem trzeba – inaczej. Jeśli przyjdzie nam zadać się z osobą „niereformowalną”, można jej powiedzieć:

co się przekłada na:
„Pies nie może zmienić tego, że żre [najczęściej własne, nie wiem czy to na szczęście] kupy.”

Po padnięciu tych słów, zależnie od sytuacji, może dojść do różnych wariantów, z mordobiciem włącznie, choć rękoczyny są u chińczyków bardzo wyjątkowe. Z całą pewnością, jeśli słowa zostaną wypowiedziane odpowiednio dobitnym tonem, osoba której one dotyczą, śmiertelnie się obrazi, nawet jak nic nie odpowie. Redakcja zrzeka się odpowiedzialności za eksperymenty czytelnika!

Amerykanie mają ukute inne powiedzonko. Pochodzi bodajże z kawału, w którym nauczycielka każe uczniom wymyślić zdanie z trudnym wyrazem ’horticulture

Jasio (little Johnny) wymyśla więc all’istante* coś takiego:
’You can lead a whore to culture but you can’t make her think’.

Sugeruję, aby zagłębić się w powyższą życiową mądrość przed dalszym czytaniem.

(* – wł. = natychmiast; uczta się języków, chłopy)

Tekst Johnnyego wpisuje się świetnie w angielskie porzekadło: You can lead a horse to water, but you can’t make it drink”

A Polacy nie gęsi, i tez mają swoje: Co matka śpiewa do kołyski, rozbrzmiewa echem w trumnie.
(Jeśli ktoś zna oryginał tego powiedzenia, proszę o kontakt)

———————————

Nauka jaką powyższe mądrości niosą jest taka:

Proces przyswajania podstawowych zachowań społecznych, religii itp jest [w zasadzie] NIEODWRACALNY.
Jeśli człowiek wsiąknie we WŁASNĄ (pierwotnie nabytą) kulturę, przeskok do innej, będzie niemożliwy. Będzie mógł IMITOWAĆ zachowania zewnętrzne, jednak w środku zostanie głębokie i niezmienialne poczucie oczywistości tego, co widział w dzieciństwie.

Dobrym słowem opisującym tą prawidłowość jest IMPRINTING (sprawdźcie sobie w słowniku, co to znaczy). Przykłady i ilustracje poniżej.

Oczekiwania

Wracasz po pracy do domu, pies przynosi ci kapcie, siadasz do stołu i…

na stole żona stawia michę ryżu z sosem sojowym zamiast schabowego z ziemniakami + buraczki.
NO ŻESZ KURWAAAAA! A miało być tak pięknie!

Jesteś zawiedziony? To może zupę zjesz pałeczkami?
Ja jadłem!

Jeszcze się wstrzymaj z niedowierzaniem, bo po ślubie i miesiącu miodowym na talerzu zobaczysz to:

Azjatka właśnie tą michę żywej substancji białkowo-biologicznej będzie traktować jako rzecz oczywistą. Nawet nakarmi nią dwumiesięczne dziecko dodając przy tym Tabasco i curry. Ona ma swoje przyzwyczajenia  (czyli oczekiwania też) i ty masz swoje. Są one niezbywalne tak jak prawo do ścigania szczęścia (pursuit of happiness)

Oczywiście można wszystko pakować do kieszeni lub do foliowej  torebki pod stołem, a potem dojadać hamburgery lub pizzę, ale taka konspiracja prędzej czy później się wyda i będzie trzask.

Różnice psychologiczne i społeczne

Rozmowy o dupczeniu

Chińczycy, a więc i Tajwańczycy, mają bardzo głęboko ugruntowane tabu w kwestii rozmawiania na tematy reprodukcyjne. Wszelkie tego typu rozmowy, choćby dla Europejczyka były całkowicie naturalne i niewinne, są traktowane jak moralne zepsucie i wyuzdanie.

Którym zresztą są – nie bójmy się tego powiedzieć. Proszę choćby poczytać sobie „oczami Chińczyka” tego ćwierć-pornosa, jakim jest strona startowa Wirtualnej Polski, a zobaczycie o co chodzi.
Poziom habituacji (przyzwyczajenia) na bodźce seksualne jest w Europejczykach tak wysoki, że nawet osoba bez żadnych obsesji seksualnych i nie zepsuta uważa za OK rozmawianie o seksie w taki sposób, że Chińczyk natychmiast uzna tą osobę za zdeprawowanego erotomana.
Jako konsekwencja, Chinole nie dostrzegają seksualnych podtekstów w wielu sytuacjach. A gdy już się skapują, że już coś jest nie tak, to dostają takiego szoku, że aż strach.

Chlanie wódy

Zaborcy, a potem okupanci naszego pięknego kraju buforowego odwalili kawał dobrej roboty. W ramach między innymi kampanii GENERALPLAN OST (sprawdźta se w Internecie co to).  Nie tylko rozwalali elitę intelektualną kraju, ale też demoralizowali jego mieszkańców promowaniem złych nawyków odurzania się narkotykami – a w tym konkretnym przypadku związkami węglowodorów pozyskiwanymi metodą fermentacji biomasy pochodzenia roślinnego, czyli mówiąc już bardziej przystępnym językiem, C2H5OH. Dla już zupełnie niedomyślnych piszę, że chodzi o alkohol etylowy. O WÓDĘ I JEJ CHLANIE CHODZI!!!!!

Nawyk wszedł tak głęboko w krew narodu (tu rekordzista – 13,4 promila – i tu powód do dumy: wreszcie Polak bezkonkurencyjny na polu światowej konkurencji: http://en.wikipedia.org/wiki/Blood_alcohol_content#Units_of_measurement – reszta daleeeeko w tyle) , że stał się solą w oku tej ziemi. Praktyczną konsekwencją jest to, że ludzie zachlanie w trupa uważają za dobrą oczekiwaną społecznie i całkowicie naturalną formę spędzania wolnego czasu.

Dla Azjatów jest ten nawyk tym dziwniejszy, im dalej na południe kontynentu. Możliwe więc, że rzeczywiście ma to coś wspólnego z klimatem, jak to tłumaczą narkomani alkoholowi.
Ogólnie Azjaci: prawdopodobnie jest to genetyczne, ale ich alkohol po prostu TRUJE – nie mogą pić większych ilości.
Koreańczycy – chlają podobno jak Polacy, bohatersko ignorując wyżej wspomniane protestujące głośno dziedzictwo genetyczne.
Japończycy – chyba jeszcze gorzej niż nasi, a to ze względu na takie a nie inne stosunki społeczne wprowadzone przez okupujących Japonię Amerykanów. Ci imperialiści spod ciemnej gwiazdy rozwalili tradycyjne społeczeństwo japońskie i zainstalowali swoją tzw. kulturę pop. Efektem jest to, że ludzie są zagubieni i wyalienowani.
Proponuję poczytać sobie relacje z wieczornych powrotów metrem w Tokio – zarzyganych  biznesmenów z napuchniętymi mordami.

Chińczycy – nie chleją na umór i do rzygu, a przede wszystkim nie są agresywni po alkoholu. Piją sobie trochę, żeby było wesoło. Na ulicach nie widzi się ludzi pijanych.

Tajwańczycy – jesteśmy już bardzo na południu. Piją mało. Po wypiciu walą się spać i są ospali. A przede wszystkim – nie chleją aby się agresywnie wyżyć i wyszaleć i narzucać innym. Piją troszkę, żeby się pośmiać w towarzystwie.
Nie ma menelstwa, ulice wieczorami są bezpieczne, poza najbliższymi okolicami klubów do których uczęszczają obcokrajowcy. Nikt też po wypiciu w towarzystwie nie zaczyna ziać wulgarnymi przekleństwami, wliczając w to europejskie dziewczyny.

W związku z tym, Tajwańczyk/Tajwanka, którzy wybiorą się na tzw. „imprezkę, chodź z nami, będzie fajnie” – w stłamszonych obliczach zachlanych ludzi zobaczą mordę carskiego i kajzerowskiego zaborcy, rzygającą, zionącą od wódy, wykrzykującą i bełkoczącą wulgarne przekleństwa i zataczającą się w poniżeniu do domu.

I tak to kochani wygląda z punktu widzenia osoby niepijącej, którą zresztą jestem! Dodajcie do tego treść pijackich rozmów naładowaną wulgarnymi uwagami o seksie (także ze strony dziewczyn), toczonych także przez pozornie przyzwoicie wychowane kobiety (patrz rozdzialik o tabu), a będziecie mieli pełny obraz zachodniej dekadencji!

Ja bym na miejscy Chińskiego gościa wolał biegiem wracać do Azji, żreć ryż do końca życia w Chinach, niż bratać się z taką demoralką. Co też zresztą uczyniłem, ha ha!

(reszta w budowie)


Religia

Jak już raz pisałem przy opisywaniu wyścigu smoczych łodzi w 2006, Chrześcijaństwo to na Tajwanie (a zapewne i w Chinach) zupełnie inna bajka. Uczestniczyłem w katolickiej mszy świętej, rozmawiałem z ludźmi „wierzącymi” i moje obserwacje są następujące:
– sprawy dogmatów wiary nie ma sensu z nimi poruszać – nic nie zakumają. Kwestie Zbawienia, grzechu pierworodnego, niepokalanego poczęcia itp są dla nich kompletnie nie do przetrawienia.
– dla nich chrześcijaństwo i katolicyzm to rodzaj grupy wierzeń, powszechny na Zachodzie, a przez to stanowiący ciekawą alternatywę dla lokalnych zabobonów, religijności i wierzeń.
– katolicyzm to nie chodzenie do kościoła, spowiedzi i słuchanie i śpiewanie poważnych pieśni – oni tam tworzyli zamknięte społeczności, urządzali scenki wspólnych śpiewów itp, jakie można pooglądać sobie na amerykańskich filmach.

Jeśli więc ktoś oczekuje że poznana Chinka katoliczka będzie spełniała jego oczekiwania religijne, to jest w błędzie. Najwięcej co może na tym polu osiągnąć Polak-katolik to uzyskanie zewnętrznych zachowań imitujących obrzędy katolicyzmu w wydaniu polskim. Będą to jednak tylko POZORY, odgrywane, a nie odczuwane w głębi nawróconej duszy. Prędzej czy później polak/polka dojdzie do takiej konkluzji.

Najważniejsze moim zdaniem: wiara nie jest w Azji Wschodniej powiązana z kwestią TOŻSAMOŚCI. Niepodobieństwem jest więc np. walka czy wojna religijna. Religijność jest kwestią nie tyle mody, ile INDYWIDUALNIE I DOBROWOLNIE PODJĘTEJ DECYZJI.

Wychowanie dzieci

Dziecko żadnej z dwóch kultur nie wchłonie DO KOŃCA. Będzie więc nieco zawieszone w powietrzu – i pewne tzw. oczywiste zasady myślenia i zachowań społecznych będą płytkie, choć powinny być silnie ugruntowane. Dotyczy to zwłaszcza religii.


Teściowie

Rada uniwersalna (dotyczy też związków niemieszanych):
Jeśli chcesz wiedzieć, jak będzie wyglądało twoje przyszłe pożycie małżeńskie, obserwuj BARDZO BARDZO UWAŻNIE rodziców twojej dziewczyny/chłopaka. Ich zachowanie będzie
przez przyszłego małżonka TOTALNIE NIEŚWIADOMIE powielane, wprowadzane w Wasz związek i uważane za jedyne oczywiste.
Jeśli masz wątpliwości, możesz skorzystać z anonimowych blogów i opisać sceny z życia przyszłych teściów i prosić internautów o ocenę z dystansu.
Ja byłem głupi kiedyś, i zlekceważyłem te zapowiedzi – co skończyło się wypadnięciem z życiorysu na szczęście TYLKO jednego roku męczarni.
Nie zgrywajcie więc Rambo, twierdząc że was to nie dotyczy.

— * —

Teściowie – poza BARDZO nielicznymi wyjątkami – będą krzywo patrzeć na związek mieszany, przeczuwając/zakładając z góry, że to chwilowa fizyczna fascynacja odmiennością. W wielu przypadkach ich oczekiwanie będzie samospełniającym się proroctwem – będą truć związek tak długo, że w końcu dojdzie do rozstania i będą mogli triumfalnieogłosić, że mieli rację od początku.

Należy więc:
– upewnić się co do ich podejścia w kwestii przyszłej tożsamości ukochanego wnuczka. Muszą się pogodzić – dogłębnie i szczerze wobec samych siebie, że zaakceptują takiego wnuczka – inaczej bezlitośnie (choć czasem nieświadomie dla samych siebie) ZNISZCZĄ związek mieszany swoją postawą, zbudowanym ogólnym nastrojem, drobnymi uwagami, ustawianiem postaw innych ludzi itp itd.
– upewnić się co do własnych odczuć w tej kwestii.

UWAGA: próby psucia związku mogą też nastąpić ze strony znajomych i przyjaciół. Będą oni chcieli „zrobić nam dobrze” wbrew naszej woli – jeśli stwierdzą, że coś im w naszym związku nie pasuje i się nie podoba, to bez względu na nasze zapatrywania będą nasz związek przemeblowywać – PSUJĄC GO.
Rozwiązanie: o ile nie urazi to uczuć drugiej osoby, trzymać związek w tajemnicy. Być może dojdzie nawet do tego, że trzeba będzie całkowicie zmienić środowisko. Dlatego trza się dobrze zastanowić – co dla nas ważniejsze: dawne znajomości, czy wymarzona egzotyczna ukochana osoba.

Miejsce życia

Przynajmniej jedno z dwojga musi być szczerze i silnie zdeterminowane aby żyć i umrzeć z daleka od swojej ojczyzny, rodziców, przyjaciół, A PRZEDE WSZYSTKIEM źródeł produktów spożywczych zasługujących na tą nazwę (np musztarda sarepska, mleko w szklanych butelkach, twarożek hegemonizowany z bułką kajzerką posmarowaną masłem)

To ostatnie jest – jak się domyślają czytelnicy tego bloga – moim zdaniem najważniejsze!

Obie strony muszą dobrowolnie wyrzec się życia w oswojonym środowisku, które jest im znane. Taka jest cena.
Zanim więc wyruszysz na internacjonalne łowy, sprawdź w zakamarkach swojej jaźni, czy godzisz się taką cenę zapłacić. A już w trakcie samych łowów – upewnij się, że ta druga osoba też się na to bezwarunkowo godzi.


Na co się przygotować

1. Bariera językowa
brak pełnego opanowania języka rodzinnego drugiej osoby sprawi, że niektóre problemy z niedogadywaniem drobnych spraw po prostu nie będą miały gdzie się zaognić – bo jak się kłócić o jakiś detal (nie dopięty guzik od koszuli, albo że zupa dziś za słona), jak nie da się wysłowić dobrze niuansów własnych odczuć.
To wielki plus! Plusem ujemnym staje się wtedy, gdy nie da się dzielić DO KOŃCA życiowych marzeń.
Dla osoby wrażliwej odkrycie, że druga osoba nie jest w stanie (I RACZEJ NIGDY NIE BĘDZIE) dzielić naszych najtajniejszych, wypracowanych latami marzeń, może być decydujące – może też przyjść za późno [, czego nie życzę].

Na pocieszenie mogę tylko powiedzieć,rada dla facetów: jak się podsłucha plotkujące mężatki w restauracji, to wychodzi na to, że decyzja o zamążpójściu była dla nich często nie sprawą WIELKIEJ MIŁOŚCI, a decyzją wykalkulowaną znalezienia sobie dobrego męża wg własnych wydumanych (i cząsto nierealistycznych, wziętych z debilnych czasopism dla kobiet) kryteriów.
Ja już wolę się męczyć z Azjatką, której jedzie z gęby ryżem, ale zafascynowaną swoim obcokrajowcem, niż odkryć po 10 latach, że żona dała mi się poderwać i z sobą ożenić, bo stwierdziła że „stanowię dobry materiał na męża/ojca”.

2. Co trzeba sobie przemyśleć

– upewnić się, że rzeczywiście nie jest to tylko przelotna fascynacja zainspirowana naoglądaniem się japońskiego anime, w którym nastolatka w mini i  seksownym mundurku szkolnym gania z samurajskim mieczem i morduje wampiry (polecam Blood The Last Vampire! Świetny film!). W moim przypadku naoglądałem się o raz za dużo Final Fantasy Spirits Within (2001).  A po The Last Samurai (2003) to już wymiękłem kompletnie. HA HA HA! Pozdrowienia z Tajwanu!

– trzymać się z daleka od wszelkich czynników mogących zakłócić rozwijanie się głębokiego uczucia opartego na szacunku i akceptacji NIEUSUWALNYCH ODMIENNOŚCI. Unikać ludzi, którzy z zazdrości bądź innych powodów mogliby zniszczyć Szansę (przez duże S), o ile Szansa taka może się ziścić.

– upewnić się, że azjatycki partner/ka nie śmierdzi ryżem, tj. lubi zachodnią kuchnię. Dla Chińczyków i Tajwańczyków oznacza to KFC, McDonald, Subway i [mój ulubiony obecnie] Burger King.

– uwaga: Chińczycy z ChRL spożywają posiłki strasznie głośno siorbiąc, bekają i grzebią w nosie w miejscach publicznych. Dotyczy to także kobiet/dziewczyn. Na szczęście nie pierdzą przy stole. Ale niewiele to poprawia ogólną sytuację. Te różnice sawuar wiwru mogą się okazać nieprzezwyciężalne!
Acha! A zużyty papier toaletowy te świnie wrzucają do wiaderka obok kibla – i to także na Tajwanie. Czy na pewno chcesz, żeby twoje dziecko też tak robiło?


Wnioski, wnioski

Obie strony muszą być silnie zdeterminowane aby przezwyciężyć wyżej opisane kwestie. Sama głęboka miłość NIE WYSTARCZY na dłuższą metę.

Jak już ktoś madry powiedział:

„Attracting a guy is an art, being a wife is a job.

Inaczej mówiąc – chciałe(a)ś mieć coś innego, to masz!

Jeśli więc chcesz uniknąć bezsensownego trwonienia życia, męczarni niespełnionych zachcianek i rozczarowań co do celów życiowych, poznaj naturę tego czego pragniesz! Przeczytaj uważnie trzy razy poniższy tekst:

Co pomyślałbyś o człowieku, który powie: „Chcę mieć kota, ale pod warunkiem, że będzie szczekał”? Twoje twierdzenie, że chciałbyś rząd, ale pod warunkiem że będzie funkcjonował w sposób, jaki ty uważasz za dobry – jest równie zabawne. Reguły polityczne, które kształtują zachowanie agend rządowych po tym jak zostaną utworzone są nie mniej sztywne niż biologiczne prawa determinujące zachowanie kota. Sposób, w jaki działa rząd i konsekwencje tego nie są przypadkowe, nie są skutkiem łatwego do skorygowania ludzkiego błędu, ale konsekwencją natury rządu w takim samym rozumieniu, w jakim miałczenie, a nie szczekanie, jest konsekwencją natury kociej. – Milton Friedman, „Free To Choose”

Print Friendly, PDF & Email

4 thoughts on “Ogłoszenie: "Szukam żony. Może być żółta"

  1. Napiszę tak: masz k…. świętą rację. Jutro podzielę się kilkoma uwagami więcej, jednak notka na blogu wymaga przemyśleń. Prześpię się z nią i będę wiedział co też należy poruszyć.

  2. Jeśli do każdego problemu masz takie analityczne podejście to….

    Ja tam jestem wyznawcą takiej teorii, że „jeśli się dobrze stuka, to może nawet szczekać” 🙂

  3. Czy te przydługie wywody mają zracjonalizować Twoją samotność również na Dalekim Wschodzie??? Co do teściów: kryterium do tego, czy truć, czy też nie truć związku swoim dzieciom bardzo rzadko jest kwestia etniczna, jak już trują (świadomie lub nie), to robia to raczej bez względu na pochodzenie młodych. W pozostałych kwestiach się zgadzam, przynajmniej z grubsza, bo to jest jednak dla mnie zbyt mało zniuansowane co piszesz. Rozumiem, że przekaz dla nas ma być prosty, żołnierski, ale jednak pewnych spraw tak się nie da potraktować.
    Co do religii: przecież dla nas (dla mnie) kwestia dogmatów katolickich jest też na płaszczyźnie intelektualnej niestrawna, nie musiałeś jechać do Chin, żeby spotkać takich ludzi;-) A co do powierzchowności odgrywanych obrzędów chrześcijańskich na Dalekim Wschodzie, cóż, moim zdaniem przeciętny Polak/Polak akurat tego nie powinien zauważyć, bo tu jest tak samo…

  4. „- uwaga: Chińczycy z ChRL spożywają posiłki strasznie głośno siorbiąc, bekają i grzebią w nosie w miejscach publicznych. Dotyczy to także kobiet/dziewczyn. Na szczęście nie pierdzą przy stole.”

    Tajwanczycy tak samo. I dotego pierdza (tesciowie) przy stole i wogole.

    Coraz bardziej mnie sie wydaje, ze moje malrzenstwo (na szczescie bezdzietne) jest bledem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *