Gwiezdne wojny IV: REMAKE (nazwane dla zmyłki „Przebudzenie mocy”)

Jak sam tytuł wskazuje, film to kompletna kicha, tzn. po prostu remake IV części, czyli pierwszej… uch! Obejrzałem dwa razy tylko dlatego, że się strzelają z laserów.

Do rzeczy. Cała koncepcja twórców (spis winowajców wyświetla się na końcu filmu) poszła tak:

  • pierwszą trylogią robimy sobie markę.
  • Drugą trylogią zarabiamy na bachorach – wklejamy dinozaury gdzie się da i w inny sposób uprzykrzamy życie ludziom, którzy kochają sajens fikszyn, latanie po kosmosie i strzelanie z laserów i dział jonowych.

Trzecie trylogia to, poza kosmetycznymi zmianami, odtworzenie scenariusza części najpierwszej. I o ile Sapkowski potrzebował kasy na rachunki i napisał nowego Wiedźmina, a  powrót Wiedźmina w postaci książki Sezon burz był sensowny – klimat pierwszych opowiadań + kompletnie nowa fabuła… to twórcy Star Wars się nie popisali. Użyli po prostu scenariusz, który się sprawdził, dodali 2-3 nowe wątki dla zmyły i BUM – rekord oglądalności.
Co za gniot.

Jedyne co ratuje twórców przed samosądem w  wykonaniu tłumu chłopów z pochodniami*, to to, że na całe szczęście nie pojawił się ten skurwysyn Jarjar. Sith zresztą, co wyszło na jaw, gdy Snowden ujawnił niecne plany Lucasa, przechowywane grzecznościowo przez NSA i CIA:

—————————

* ci chłopi to nawiązanie do tego:

http://pl.tinypic.com/view.php?pic=9uu7ax&s=6#.VvoWj-KLTIU

——————-

Teraz mamy dodatkowy pomysł, żeby gnoja nie lubić.

A niedługo kolejna część tej trylogii trylogii – albo nam przyjdzie szykować popcorn, albo kije do baseballa, jeśli twórcy sami nie zmienią się w ohydne bryły. Ze wstydu

 

 

Film trivia

cf6e54172ff2d867a2dc471f86401976

 

 

Print Friendly, PDF & Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *